59
« Ostatnia wiadomość wysłana przez Piotr_J dnia Lipca 01, 2008, 09:00:12 »
Cześć Andrzej,
Na kwietniowych warsztatch w Mostkach wybaczałem ojcu, podobnie zresztą jak większość uczestników. Oj działo się, działo;)
Pamiętam, jaki przyjechałem na początku - nieufny wobec innych, zdystansowany, trochę arogancki. I jaki wyjeżdżałem - 'psychicznie poobijany' ale bardziej otwarty na ludzi i zadowolony:) Chciałbym Ci Andrzej podziękować za te warsztaty, robisz świetną robotę. Sobie też dziękuję, bo zazwyczaj mało siebie doceniam;)
4-ty krok zaplanowałem na czerwcowy wyjazd do Polski. Pomyślałem sobie, że prezent na dzień ojca nie wzbudzi niczyich podejrzeń i będę mógł w nim ukryć symbole. Mimo, że początkowo zamierzałem dać ojcu coś wykonanego własnoręcznie (np. fajkę pokoju), zmieniłem zdanie i kupiłem golarkę elektryczną. Z każdego z 9-ciu symboli odkroiłem najmniejszy możliwy kawałek, zawinąłem je wszystkie w folię aluminiową i przykleiłem taśmą we wnętrzu pudełka.
Kiedy przyjechałem do domu, ojciec akurat był w pracy. Czułem lęk przed spotkaniem z nim, chociaż od jakiegoś czasu stosunki między nami były lepsze. Nie wiedziałem czy dać mu prezent od razu czy poczekać. Następnego dnia zdarzyła się dziwna rzecz, po raz pierwszy odkąd pamiętam, spędziłem na rozmowie z ojcem całe przedpołudnie! Rozmawialiśmy właściwie o mało istotnych rzeczach; ale już sam fakt, że siedzieliśmy obok siebie i gadaliśmy tak długo był niesamowity! Zazwyczaj unikaliśmy się, a może to ja go unikałem, sam nie wiem. Tym razem, nie czułem przy nim ani lęku ani agresji.
Przez te kilka dni jakie spędziłem w domu dostrzegłem w ojcu nowe rzeczy, jego wady już mi tak bardzo nie przeszkadzały. On zresztą też się otworzył i opowiadał nam np. o przygodach jakie miał z budową domu. Coś się odblokowało i to było czuć.
Prezent dałem mu właściwie w przeddzień wyjazdu. Ucieszył się, ja zresztą też. Nie zalaliśmy się łzami, nie wpadliśmy sobie w objęcia, to było zupełnie zwyczajne. Po prostu uścisnęliśmy sobie dłonie, a ja poczułem ulgę. Nawet teraz kiedy o tym piszę, czuję ją na nowo.
Moje relacje z matką również się zmieniły. Po raz pierwszy porozmawialiśmy
szczerze o trudnych momentach w naszych relacjach, o lękach, poczuciu winy, zranieniu.. Po tym wszystkim poczułem się silniejszy, prawdziwszy, bardziej sobą. Jakby część mojej mocy, której się wyparłem, powróciła.
Wybaczanie jest łaską, chyba największą jakiej można dostąpić. Dzięki i do
zobaczenia na kolejnych warsztatach (myślę, że za niedługi czas).
pozdrawiam serdecznie
Piotrek Jankowski