Po Wybaczaniu, czyli od 1,5 miesiąca, stopniowo dostrzegam zmiany w swoim życiu. Przede wszystkim dopiero teraz czuję, jak mi było przedtem źle. Źle z tym, że zablokowała mi się pamięć o mojej mamie kiedy umarła prawie 2 lata temu. Wracają dobre, ciepłe wspomnienia i takie to przyjemne.
Zmieniły się moje stosunki z ojcem, a przecież on sam się nie zmienił, tylko ja nie reaguję już tak samo. Przestałam być nagle wdzięcznym celem do wyładowania złości, agresji i czegokolwiek. Po dwudziestu paru latach odkąd przestałam być dzieckiem! Duuuża ulga.
Nie słuchałam być może dośc uważnie Andrzeja, kiedy mówił o zagospodarowaniu pewnej przestrzeni, która powstaje po wybaczeniu, a może tak miało być, ale zaraz po czwartym kroku dopadły mnie kolejne "zmory". ALE, ale okazuje się , że teraz o wiele łatwiej niż kiedyś potrafię skontaktować się ze swoją podświadomością i poradzić sobie z tymi "zmorami". Tak, czy inaczej, jakieś nowe przestrzenie we mnie samej stały się łatwiej dostępne. "Robale" gryźć będą, ale mam narzędzia do "odrobaczania"
Taka listopadowa pogoda za oknem, wyłażę z grypy, a tak mi dobrze, że musiałam się tym podzielić.