Autor Wątek: Czas przed treningiem Wybaczania  (Przeczytany 11230 razy)

Offline Filip dnia: Lipca 04, 2005, 00:45:27

  • Praktyk
  • *
  • Wiadomości: 17
Kochani!
Jestem tu nowy :wink:, tu tzn. na forum, ale to co we mnie - siedzi
i śmierdzi już od lat :twisted: . Jak się okazuje, nie pozwala mi to na cieszenie się życiem w pełni.
Rok temu doświadczyłem błogosławieństwa wielkiej ulgi, kiedy wybaczyłem po raz pierwszy. Cuda się zdarzają! Wiele się zmieniło od tamtego czasu, ale wiecie (chyba żeby nie, no to jesteście szczęśliwcami), że z tym jest jak z obieraniem cebuli: zeszła pierwsza warstwa, jest następna.
Czekam z niecierpliwoscią na Wybaczanie w lipcu.
Wiem CO chcę wybaczyć i bardzo zależy mi na treningu w lipcu. Może nawet zacznę się modlić, żeby się odbył, bo jest mi cholernie ciężko. Cholerność wypływa z faktu, że to co tak trzymam daje o sobie znać codziennie, kilka razy dziennie. Emocje szukają ujścia, no i [glow=cyan]niby fajnie[/glow], że je znajdują, ale wolę sie z nimi rozstać raz na zawsze gdzieś tam, w lesie, w terminie od-do, a nie codziennie pokrzykiwać po trochu lub tłumić gniew, bo nie wypada, sytuacje rodzinne, publiczne itd. Horror!!!
Stąd 2 pytania (drugie obszerne):

1. Jak sobie radzić z tym co domaga się ujścia do czasu treningu W, a czego źródła tkwią najpewniej w nie-wybaczeniu czegoś?

2. Czy to dobrze, że traktuję termin najbliższego wybaczania jak "moment magiczny, po którym coś się zmieni". Czy nie jest to interesowne, że czegoś się spodziewam, że zakładam, że będzie lepiej, że mi ulży, czy nie powinienem raczej skupić się na codziennych próbach wybaczenia tego z czym się wybieram na trening W?

Pomóżcie jak potraficie.
Nie mam jeszcze internetu w domu, więc na "płynną" dyskusję na forum raczej nie ma szans. Będę czekał i wpadał do kafejek częściej niż zwykle  :wink: .

Pozdrawiam Was i życzę dużo słońca w weekend!
Filip
Urodziłem się z prawem do szczęścia i radości życia. Jestem tu po to by cieszyć się życiem, kochać i być kochanym.

Cordis #1 dnia: Lipca 04, 2005, 00:46:59

  • Gość
Cytat: Filip
Czekam z niecierpliwoscią na Wybaczanie w lipcu.
Wiem CO chcę wybaczyć i bardzo zależy mi na treningu w lipcu. Może nawet zacznę się modlić, żeby się odbył, bo jest mi cholernie ciężko.
No to ja też się będę modliła, aby się odbył :) Sama się nie wybieram, ale cieszę się ogromnie, gdy udaje się "zmontować" drużynę i kibicuję każdemu Wybaczaniu. 
Cytat: Filip
Cholerność wypływa z faktu, że to co tak trzymam daje o sobie znać codziennie, kilka razy dziennie. Emocje szukają ujścia, no i [glow=cyan]niby fajnie[/glow], że je znajdują, ale wolę sie z nimi rozstać raz na zawsze gdzieś tam, w lesie, w terminie od-do, a nie codziennie pokrzykiwać po trochu lub tłumić gniew, bo nie wypada, sytuacje rodzinne, publiczne itd. Horror!!!
Fakt - horror!!!   :evil:
Filip, a po co to trzymasz? Oddychaj i puść!!!.
Nie komuś na głowę, ale puszczaj!!! Trening nie może zastąpić życia.
Każda chwila, którą przeżywasz jest niepowtarzalna.
Mnie do przytomności często przywołuje myśl, że nigdy nie wiem, czy dzień dziesiejszy nie jest ostatnim.
Jakoś dziś szczególnie Tobie dedykuję moją sygnaturkę:
Rób to co możesz, za pomocą tego, co masz, tam, gdzie jesteś

Offline Filip #2 dnia: Lipca 04, 2005, 00:47:48

  • Praktyk
  • *
  • Wiadomości: 17
Cordis - dziękuję.
Fakt: robić to co można, za pomocą tego co się ma, tam gdzie się jest.

Kiedy jest się w związku jest trudniej-łatwiej.  :shock:
Z jednej strony rozmowy i wsparcie. Z drugiej, jeśli ten związek jest uczciwym związkiem miłości są emocje, czasami potężne. I skoro ten związek jest związkiem opartym na prawdzie, to wchodzimy ze sobą w układ pomocy w dogrzebywaniu się do tego co niewybaczone. Mówiąc prościej: jeśli się kochamy, to znaczy również, że z tym większą siłą wzajemnie wywołujemy z siebie upiory przeszłości. Siła z jaką się one pojawiają jest wprost proporcjonalna do uczuć jakie mamy wobec siebie. Jeśli spędza się ze sobą zwykle 2/3 dnia, mieszka razem, planuje wspólną przyszłość to reguła: oddychaj i puść + rób to co można etc. (+wybaczaj co chwila :?: ) jest teoretycznie wspaniała i prosta w użyciu, ale w praktyce cholernie trudna, wręcz niemożliwa.
   Jeszcze inaczej: doświadczenie mojego związku pokazuje, że jest to układ sprzężony, w którym emocje jednej osoby otwierają w drugiej to co niewybaczone. Andrzej powiedział kiedyś, że ludzie spotykają się ze sobą (między innymi po to), żeby leczyć swoje "pierdolce". Z tej perspektywy jest to układ zbawienny i należałoby co chwila dziękować, że mamy u boku - najlepszego z możliwych - trenera Wybaczania: naszego partnera/kę. :P
   Tylko, że trenując tak wzajemnie z sercem pełnym niewybaczonego wielkiego kalibru (+temperamenty) można się zamęczyć !!!!!!
   Możliwe, że wmieszałem do tematyki W wątek  "żyć w związku i przetrwać"  :lol: i w ogóle temat związków, wiadomo jednak, że to właśnie w związku wątek Wybaczania ujawnia się najsilniej.
  Tak więc, Cordis - i wszyscy zainteresowani tematem - codzienna praktyka w związku i co robić z wielkim niewybaczonym, zanim ostatecznie się tego nie puści?

Z serdecznościami,
Filip
Urodziłem się z prawem do szczęścia i radości życia. Jestem tu po to by cieszyć się życiem, kochać i być kochanym.

Offline Miriyan #3 dnia: Lipca 04, 2005, 00:48:47

  • Praktyk
  • *
  • Wiadomości: 5
Na pierwsze pytanie mam wrażenie że sam sobie odpowiedziąłeś - ja nie znam trzeciego wyjścia, pomiędzy "trzymać" a "puścić". Kiedy widzę, że coś się we mnie kotłuje i sytuacje codzienne bardziej tylko prowokują, a nie są rzeczywistą przyczyną, wtedy zwykle staram się zamiast wyżywać na bliskich, to pozwolić sobie w samotności dać ujście - poza "kłóceniem się" jest kilka innych form puszczania. To nawet potrafi być całkiem przyjemne ;).

Co do drugiego pytania, to na swoje "spodziewania, zakładania i oczekiwania" patrzę z dużą ostrożnością. Dostałam odpowiednio wiele razy w zadek, żeby obserwacja u siebie takiego podejscia zapalała mi czerwoną żarówkę i przywracała do przytomności tego co jest; a więc na swój użytek wolę skupiać sie na tym, co "chcę", po co mi to, etc. 
Co do "interesowności" - kilka razy miałam całkiem interesowną motywację swojego "chcę wybaczyć" (które było dla mnie, a nie dla tego kogoś) i wcale to nie przeszkodziło.
Póki co, zamiast "wybaczaj co chwila", co może być mało skuteczne i frustrujące, albo tłumiące, sensowniejsze wydaje mi się skupienie na czuciu się bezpiecznie z doświadczaniem tych emocji, pozwolenie im dojść do głosu.

Pozdrawiam Cię i mam nadzieję do zobaczenia w lipcu.

Cordis #4 dnia: Lipca 04, 2005, 00:49:44

  • Gość
Tak mi przyszło do głowy Filip, że skoro jesteś przekonany, że Twoje obecne emocje to "echo przeszłości", to czemu nie powiedzieć tego partnerce? Może uprzedzenie jej, że Twoje reakcje są nie tyle związane z tym co ona robi, co z jakimiś urazami z przeszłości pomoże jej i Tobie odnaleźć się i mniej się bać?

Offline Filip #5 dnia: Lipca 04, 2005, 00:50:48

  • Praktyk
  • *
  • Wiadomości: 17
Cytat: Cordis
Tak mi przyszło do głowy Filip, że skoro jesteś przekonany, że Twoje obecne emocje to "echo przeszłości", to czemu nie powiedzieć tego partnerce? Może uprzedzenie jej, że Twoje reakcje są nie tyle związane z tym co ona robi, co z jakimiś urazami z przeszłości pomoże jej i Tobie odnaleźć się i mniej się bać?

Taaa. My (z partnerką) jesteśmy cholernie mundrzy, wszystkośmy se już powiedzieli w tej sprawie, ale tam, pod skórą, przed bramą serca stoją te psy cholerne i pilnują, i tylko czasem przysną, wtedy łzy nam kapią...  :(
Mówić można i należy jeśli uświadamiamy sobie te "projekcje". W moim przypadku chyba wszystko w kwestii "nazywanie podświadomego" zostało powiedziane (a i tak pewnie nie wiem tego, o czym się może dowiem od swoich emocji w trakcie grupowej praktyki).
Jasne, to napewno pomaga, ale jak wiadomo nie likwiduje sprawy. Zresztą to tylko gadanie, nie działanie...
A co do "uprzedzania jej", to trzeba uważać, żeby nie przegiąć, bo może zacząć działać drugie znaczenie tego słowa  :?
Teraz jak o tym myślę, kiedy przeczytałem twój post, to sądzę, że te manifestacje tylko przyspieszają wielką potrzebę Wybaczenia. Uświadamiają mi, że mój problem jest na tyle nabrzmiały, poważny i właściwie fundamentalny dla relacji z partnerką i ludźmi w ogóle, że
nie mogę z tym czekać. Chcę to zrobić JUŻ. Myślę intensywnie o lipcowym Wybaczaniu i oddychając sobie codziennie po troszku jakoś dopełznę do 12 lipca  :lol:

Wzruszyłem się i znów poczułem tę wielką kluchę, ten korek którym przytkany jestem. :cry:

Pozdrawiam i dzięki za wsparcie!
Filip
Urodziłem się z prawem do szczęścia i radości życia. Jestem tu po to by cieszyć się życiem, kochać i być kochanym.

Offline Kosteczka #6 dnia: Listopada 22, 2006, 10:46:42

  • Praktyk
  • *
  • Wiadomości: 11
  • Teraźniejszość
Podobnie jak przed ostatnim treningiem, im bliżej wyjazdu tym jestem jakaś dziwna.
Potrzebuję pobyć sama. Ogromną przyjemność sprawia mi siedzenie w ciszy przy świecy.
W domu jest inaczej, bo nie gra muzyka i nie śpiewam. A suczka bardziej się przytula do mnie niż zwykle. I jest mi z tym fajnie .....
tylko, bardziej niż zwykle denerwują mnie osoby, które "na siłę" próbują wtargnąć do mojego życia. Jak zawsze lubię robić to co i jak chcę/czuję. Każda próba ograniczenia sobie tego szacunku do siebie, wywołuje u mnie bunt. A obecnie ( przed treningiem ) wywołuje wściekłość i agresję.
Tym razem zamierzam wybaczyć mężczyźnie. A że nie ma przypadków, to akurat mężczyzna zakłóca mi spokój i doprowadza mnie do szału. Być może po treningu przyjdzie odpowiedni czas na takie spotkania ale jeszcze nie teraz.
Pomimo delikatnego wytłumaczenia mu, że na tę chwilę potrzebuje pobyć sama, dostałam w nocy informację .... "mam cichą nadzieję na dzisiejsze spotkanie" .....
no k...a mać  /mur/ /gore/

..................... ODDYCHAM ......................

ech wygadałam się Wam  8)  Dzięks.
Bóg jest wszystkim i we wszystkim.

Offline Lisia #7 dnia: Listopada 23, 2006, 08:38:35

  • Praktyk
  • *
  • Wiadomości: 3
No to mam odpowiedż na ból brzucha. Możliwe, że to "sraczka" przed treningiem.
 A widzisz brzuchu, już jesteś spokojniejszy, gdy ujawniłam prawde i to napisałam. Ha,ha.

Offline Dorota #8 dnia: Listopada 25, 2006, 14:08:49

  • Praktyk
  • *
  • Wiadomości: 7
Na najbliższe Wybaczanie wybiera się Grzesiek, a nie ja, to jednak "Czas przed treningiem Wybaczania" próbuje nas oboje.

Nie to żebym się skarżyła (  /muhaha/ ) , bo generalnie jest fajnie /od_ucha/

Offline Lisia #9 dnia: Grudnia 02, 2006, 21:42:05

  • Praktyk
  • *
  • Wiadomości: 3
Zpoważniałam i niechce mi się jechać na trening. Gdy pomyślę o bosych nogach i zimnej wodzie wodospadu to poprostu, mam już dość tego katowania siebie. Jest mi trudno,poważnie i smutno.

Offline Andrzej #10 dnia: Grudnia 02, 2006, 22:04:26

  • Administrator
  • ****
  • Wiadomości: 104
    • http://cYo.pl/
Gdy pomyślę o bosych nogach i zimnej wodzie wodospadu to poprostu, mam już dość
To tak jak ja  :?

Podczas "Treningu Skutecznego Wybaczania" istotne są inne wartości, praca z ciałem i posiadanymi przekonaniami schodzą na dalszy plan.

Myślę że spokojnie możesz ominąć te praktyki, bez szkody dla wybaczania i coś tak mi się widzi że nie będziesz w tym osamotniona.
Słońce świeci cały czas.

Offline Asia #11 dnia: Maja 06, 2009, 12:12:54

  • Praktyk
  • *
  • Wiadomości: 12
  • Związki
W tym wątku nie pisano ponad 120 dni - tak mnie uprzedził czerwony napis, rozważyłam i piszę :).

Czuję, że się poddaję nie mam sił utrzymywać dalej nadbudowy nade mną. Walczyć o jej istnienie. Im bardziej wchodzę w ten stan tym więcej walki widzę. Walka jest wszechobecna, przesiąka powietrze. Walka jest jawna bądź sprytnie ukryta pod płaszczem dobroci.
Coelho pisze o Wojownikach Światła, że to ludzie, którzy do końca walczą o to w co wierzą.
Ja też nie zapomniałam... jednak szukam innej drogi niż walka.

Jest też inna strona, strach przed podjęciem walki - ją znam także. Strach przed zniknięciem. On paraliżuje i brak innych rozwiązań niesie za sobą cierpienie.

Moja pustka zniknęła teraz brak mi mocnych korzeni.

Taki mam czas przed Wybaczaniem. /star/
   
Ufam procesowi życia.

Offline Asia #12 dnia: Maja 08, 2009, 20:09:53

  • Praktyk
  • *
  • Wiadomości: 12
  • Związki
Po raz kolejny a może po raz pierwszy  :D widzę jak ciało jest lustrzanym odbiciem moich przekonań i myśli, dlatego -
 "Z miłością słucham komunikatów mojego ciała" - Louise L.Hay.
Ufam procesowi życia.