Czwarty krok albo śmierć.
To jest coś co czuję teraz - mam poczucie, że ktoś kto zrobił 3 Kroki i nie wybacza skazuje się na śmierć za życia. Nie czułem tego przez tyle lat!
Wczoraj jechaliśmy z Olą na dworzec po znajomego. W ciągu kwadransa rzuciły mi się w oczy 2 napisy, obydwa ze słowem "samobójstwo". Na dworcu gazeta z krzyczącą pierwszą stroną: zmarł na raka jeden znany z tv facet - mój rocznik, zostawił żonę Olę...
Zmroziło mnie. Ja już wiem, że to nie żarty. Niewybaczanie=nie życie na prawdę i nie bycie sobą=samobójstwo. Źle sypiam, czuję jakbym nosił w sobie bombę.
Chcę zrobić 4 krok jak najszybciej; z przyczyn, które sam wykreowałem
wybrałem początek przyszłego tygodnia.
Wiem też, że siłę, którą mam by wybaczać czerpię z miłości do Oleńki. Nic innego wcześniej nie było mnie w stanie otworzyć i zmiękczyć mi serca, które przez tyle lat musiało znosić moją zatwardziałość. A skąd wy bierzecie siłę na wybaczanie i Czwarty Krok?
Pozdrowienia z serca, które nieco się otwarło i wsparcie dla wszystkich z listopadowego treningu! Trzymajcie się do końca!
Filip