Dwa tygodnie przed Sylwestrem dowiedziałam się, że na imprezę wybiera się dziewczyna,
którą ..... że tak skromnie powiem ..... mało lubię.
Czułam złość, no ale stwierdziłam, że ma być tak dużo ludzi w lokalu, że pewnie nie będzie mi się rzucała w oczy. Zresztą wybierałam się w takim cudownym towarzystwie
.... no chyba nikt i nic nie mogło mi zepsuć tej nocy
Gośka była kiedyś moją koleżanką i nawet fajnie nam się rozmawiało, tylko wtedy nie miałam pojęcia, że "zabierze" mojej siostrze męża, a Kamilowi ojca.
Przez ostatnie 10 lat nigdy nawet nie odpowiedziałam jej "cześć". Ona przez pierwsze dwa lata
( po rozwodzie mojej siostry ) próbowała do mnie mówić przy różnych okazjach, no ale ja .... odwracałam się tyłkiem i udawałam że dla mnie nie istnieje.
Długoletnim wyuczonym zwyczajem, jak ją zobaczyłam nawet się nie przywitałam.
Jakoś podczas imprezy, mój wzrok sam kierował się w jej stronę. Patrzyłam jak się śmieje, rozmawia i tańczy.
Zbliżał się Nowy Rok i ...... przyszło do mnie słowo "kochać" i tak mi latało w myślach.
Już prawie wszyscy złożyli sobie życzenia i usiedli do stołów.
Do słowa "kochać" dołączyło mi się "albo wszystkich albo nikogo" i .......
wstałam, zabrałam szampana i podeszłam do Gośki.
Prawie się dziewczyna udławiła, bo coś jadła a tu ja stanełam przed nią tak zwyczajnie.
Poderwała się szybko od stołu, zabrała też szampana i ...... ech, wycałowałyśmy się i poprzytulały składając sobie serdeczne życzenia noworoczne.
10 lat to baaaaaardzo długo.
A potem to się chyba troszkę opiłam ze szczęścia
Chciałam to opisać w wątku "Cuda po czwartym kroku" ale podziało się to kilka dni przed.
-----------------------------------------------------
Jeszcze chcę Wam coś fajnego napisać.
Przed wykonaniem czwartego kroku, podczas jazdy pociągiem, czytałam sobie teksty Orra i objadałam się czekoladą. Po jakimś czasie, z tyłu na opakowaniu czekolady przeczytałam napis "Otwiera Serca"
No taka pierdoła ale się szeroko uśmiechnęłam i ....... jasne że zjadłam wszystko
A może tak pisze na wszystkich czekoladach