Autor Wątek: Fragment książki Louise L. Hay - Propozycja Agnieszki  (Przeczytany 15685 razy)

Offline Agnieszka dnia: Lipca 04, 2005, 01:01:35

  • Wiadomości: 19
Mam propozycję. Wkleje tu fragment książki w/w autorki pt.:
"Pokochaj siebie, ulecz swoje życie - ćwiczenia".
Podyskutujmy na forum na temat tego fragmentu.
Mogę potem przedstawić Wam proponowane w książce ćwiczenia,
jeśli oczywiście ktos sie tym zainteresuje.
Cytuj
Louise L. Hay

"Pokochaj siebie, ulecz swoje życie - ćwiczenia"

Rozdział 9

WYBACZANIE

Wybaczono mi i jestem wolny

              Lista przekonań o wybaczaniu
    * Nigdy im tego nie zapomnę!
    * To, co zrobili jest niewybaczalne.
    * Zrujnowali mi życie.
    * Zrobili to specjalnie.
    * Byłem taki mały, a oni sprawili mi wielki ból.
    * Oni muszą mnie przeprosić pierwsi.
    * Mam do nich żal, więc jestem bezpieczny.
    * Tylko mięczaki wybaczają.
    * To ja mam rację, nie oni!
    * Wszystko przez moich rodziców!
    * Nikomu nie muszę wybaczać.
   Czy odnajdujesz siebie w niektórych z tych twierdzeń? Wybaczanie dla większości z nas jest trudne. Wszyscy musimy nad nim pracować, bo pozwala nam pokochać siebie. Każdy, kto ma kłopoty z miłością do siebie samego, jest na bakier z wybaczaniem.
   Wielu ludzi pielęgnuje swoje urazy całymi latami. Uważamy, że mamy do tego prawo, ponieważ ONI zrobili nam krzywdę. Nazywam to zamykaniem się w więzieniu słusznego żalu. MY musimy mieć rację. I nigdy nie będziemy szczęśliwi.
   Już słyszę, jak mówisz: "Ale ty nie wiesz, co oni mi zrobili. To nie do wybaczenia!" Niechęć do darowania win jest straszną krzywdą, jaką wyrządzamy sami sobie. Trwać w urazie, to jakby codziennie połykać łyżeczkę jadu, który gromadzi się i zatruwa organizm. Całe zajście dawno już minęło. Owszem, zachowali się źle. Jednak to już przeszłość. Czasem wydaje się nam,  że jeśli wybaczymy naszym winowajcom, uznamy ich czyn za słuszny.
   Celem jednej z naszych najważniejszych duchowych nauk jest zrozumienie, że każdy stara się najlepiej, jak potrafi w danym momencie. Ludzie nie mogą zrobić nic więcej, niż im pozwala  ich zrozumienie, świadomość i wiedza. Człowiek znęcający się nad bliźnim, z całą pewnością sam był tak traktowany w dzieciństwie. Im większą okazuje gwałtowność, tym większe jest jego wewnętrzne cierpienie. Nie mówię tego, by usprawiedliwić złe uczynki. Mając na względzie nasz rozwój duchowy, musimy zdawać sobie sprawę z cierpienia tych, którzy nas krzywdzą.
   Całe zajście już minęło. Być może bardzo dawno. Niech odejdzie. Daj sobie przyzwolenie na wolność. Wyjdź z więzienia prosto w słoneczne życie. A jeśli cała sprawa jest ciągle aktualna, zapytaj sam siebie, dlaczego tak mało się cenisz, że nadal się nią zajmujesz. Dlaczego znosisz taką sytuację? Moja książka ma na celu pomóc ci wznieść się na taki poziom szacunku dla samego siebie, byś zezwalał w swym życiu tylko na doświadczenia pełne miłości. Nie trać czasu na wyrównywanie rachunków. To nie działa. Zawsze otrzymujemy w rewanżu to, co sami daliśmy. Porzućmy więc przeszłość i skoncentrujmy się na miłości do siebie samych, a będziemy mieli cudowną przyszłość.
   Najwięcej możesz nauczyć się w przypadku osoby, której najtrudniej wybaczyć. Gdy pokochasz siebie w wystarczającym stopniu, by wznieść się ponad stare urazy, zrozumienie i wybaczanie stanie się igraszką, a ty będziesz wolny. A może wolność cię przeraża? Może wolisz tkwić w zastarzałym żalu i pretensjach?
(...)

Offline Michał #1 dnia: Lipca 04, 2005, 01:02:22

  • Praktyk
  • *
  • Wiadomości: 4
Cześć Agnieszko

Chętnie porozmawiam z Tobą, ale nie na temat tego fragmentu, ale na temat tego co Ty czujesz w związku z tym fragmentem i w ogóle z wybaczaniem. Dla mnie jest ten fragment nawet spoko z punktu widzenia umysłu, jednak go nie czuje. Nie ma w nim przestrzeni dla mnie do wyboru pomiędzy chcę wybaczyć a nie chcę wybaczyć. Jak dla mnie autorka pokazuje wybaczanie jako jedyną drogę a ja lubię mieć WYBÓR :!:
Nęci nas wizją szczęśliwej przyszłości jakby coś sprzedawała  :D
A dla mnie to że wybaczę np. coś komuś nie czyni mnie lepszym od niego.

Pozdrawiam

Offline Agnieszka #2 dnia: Lipca 04, 2005, 01:04:18

  • Wiadomości: 19
Otóż, zdaję sobie sprawę, że to co dowiedziałam się do tej pory na temat wybaczania - to mała kropla w oceanie. Nie mniej jednak autorka właśnie tej książki "namówiła" mnie do głębszych prób zrozumienia osób, które traktowały mnie w życiu (moim zdaniem) niesprawiedliwie. Przedtem często czułam sie przez kogoś pokrzywdzona. Potem mniej. Ponieważ zaczęłam widzieć w nich osoby nieszczęśliwe, lub pokrzywdzone. W wyniku tego - nie czuję do nikogo nienawiści. Natomiast nie umię jeszcze pozbywać się żalu do niektórych osób.
Wiem już, że muszę zawrócić z drogi wyciszania emocji, ale nie wiem w którą stronę się dalej skierować. Poczułam się W ZAWIESZENIU. Śniło mi się dzisiaj, że fruwałam. Wyżej niż zwykle, ale znowu bez celu. Jestem zagubiona, a książki Louise L. Hay przybliżają mnie do domu.

Offline Michał #3 dnia: Lipca 04, 2005, 01:05:18

  • Praktyk
  • *
  • Wiadomości: 4
Hej  :D

Ja zaczynam rozwijać swoje czucie po wielu latach bycia "bezczujem" i mogę powiedzieć, że zaledwie obcieram się o wybaczanie.  :)
Fajnie, że podzieliłaś się swoimi odczuciami.
U mnie wyglądało to podobnie tzn. też czułem się pokrzywdzony przez wiele osób i starałem się sobie tłumaczyć ich negatywne zachowanie wobec mnie tym że oni byli np. nieświadomi tego co robią, ale w ten sposób mogłem ich zrozumieć tzn. przebaczyć im ale to nie było wybaczanie. Ponadto patrzyłem na tych ludzi z góry. Dopiero dzięki osobie, która utworzyła to forum poczułem co to znaczy wybaczanie. Przeszkodą na mojej drodze ku wybaczaniu była min. obawa przed poczuciem żalu, nienawieści do osoby której chciałem wybaczyć. Uważałem, że  czucie nienawieści jest złe i w momencie gdy ta emocja się pojawiała tłumiłem ją. Dopiero przeżycie tych negatywnych emocji do drugiej osoby i mój świadomy wybór czy wybaczyć czy nie pozwolił mi na wybaczenie.
To na dzisiaj na tyle odemnie :D

Pozdrawiam

Offline Agnieszka #4 dnia: Lipca 04, 2005, 01:08:39

  • Wiadomości: 19
Hm. Myślę, że nie ma jakiejś ścisłej reguły, jak powinno wyglądać wybaczanie. Zależy to od indywidualnych predyspozycji każdego człowieka i oczywiście od jego doświadczeń życiowych.
Ja tak, prawdę mówiąc, nie doświadczyłam jakichś wielkich przykrości od innych ludzi. Ot, takie różne drobne, ale nawarstwiające się.
Są też różne problemy, które sprawiają mi mniejszą lub większą przykrość, ale nie są spowodowane złośliwie. Ot, tak się złożyło. Świadomie, nie mam o nie pretensji, ale jeśli próbuję się wgłębić w moją podświadomość - to myślę, że ona jednak ma o to wielki żal. Bo przecież mogło być inaczej. I tu widzę problem -
JAK PRZEKONAĆ PODŚWIADOMOŚĆ, ŻEBY WYBACZYŁA

Offline Andrzej #5 dnia: Lipca 04, 2005, 01:09:18

  • Administrator
  • ****
  • Wiadomości: 104
    • http://cYo.pl/
Cytat: Agnieszka
Myślę, że nie ma jakiejś ścisłej reguły, jak powinno wyglądać wybaczanie.
Pewnie masz rację, ale przyznasz chyba że jest różnica między wyniesieniem śmieci a wytłumaczeniem sobie, że skoro już są - to niech zostaną, przykryciem ich gazetą - i niech śmierdzą dalej.

Cytat: Agnieszka
autorka właśnie tej książki "namówiła" mnie do głębszych prób zrozumienia osób, które traktowały mnie w życiu (moim zdaniem) niesprawiedliwie. Przedtem często czułam sie przez kogoś pokrzywdzona. Potem mniej.

Właśnie takie "zrozumienie" prowadzi do:
usprawiedliwienia winowajcy, stłumienia emocji i przebaczenia.

Zastąpienie procesu emocjonalnego racjonalnym, niestety (na szczęście) nie skutkuje
i wymusza powrót do człowieczeństwa.
Słońce świeci cały czas.

Offline Agnieszka #6 dnia: Lipca 04, 2005, 01:10:09

  • Wiadomości: 19
Andrzeju!
Czy to by znaczyło, że nie powinniśmy tłumaczyć osób, które (przecież często tylko naszym zdaniem) postąpiły niewłaściwie? - "byli np. nieświadomi tego co robią" - jak pisał Michał?
Twoje wypowiedzi często stawiają na głowie moje dotychczasowe przekonania, ale cieszę się z tego. Dosyć już dyskusji tylko ze sobą samą.

Offline Andrzej #7 dnia: Lipca 04, 2005, 01:10:49

  • Administrator
  • ****
  • Wiadomości: 104
    • http://cYo.pl/
Cytat: Agnieszka
Czy to by znaczyło, że nie powinniśmy tłumaczyć osób, które (przecież często tylko naszym zdaniem) postąpiły niewłaściwie?
Bingo!
Popatrz - jeśli wybaczysz mi że ukradłem Ci pierścionek, pomimo tego że to nie prawda...
Ty, ja i cały Wszechświat tylko na tym skorzysta. :D

Jednak taka opcja jest dostępna wyłącznie istotom czującym, pozostałym pozostaje:
zrozumieć  :arrow: usprawiedliwić  :arrow: przebaczyć:cry:
Słońce świeci cały czas.

Offline Artfilka #8 dnia: Lipca 04, 2005, 01:11:50

  • Praktyk
  • *
  • Wiadomości: 6
Cytat: Andrzej
Cytat: Agnieszka
Czy to by znaczyło, że nie powinniśmy tłumaczyć osób, które (przecież często tylko naszym zdaniem) postąpiły niewłaściwie?
Bingo!
Popatrz - jeśli wybaczysz mi że ukradłem Ci pierścionek, pomimo tego że to nie prawda...
Ty, ja i cały Wszechświat tylko na tym skorzysta. :D

I.. tam, sory,  właściwie czy niewłaściwie to pestka. ale jak ja się w trakcie postępowania tej osoby czułam ważne co czułam.
Patrzę na przykład z pierścionkiem i skoro to nie prawda to co tu wybaczać ? :?:
To co czułam i jak ? dla mnie jest prawdą.
/kwiatek/ Artfilka

Offline Agnieszka #9 dnia: Lipca 04, 2005, 01:13:18

  • Wiadomości: 19
Nadal nie jestem przekonana, czy rzeczywiście jest taka duża różnica między wybaczaniem a przebaczaniem. Podoba mi się spostrzeżenie, że jeśli coś wybaczę sobie - to automatycznie muszę "rozgrzeszyć" z tego także innych.
Staram się pamiętać o tym, żeby traktować innych tak, jak chciałabym, żeby inni mnie traktowali. Ale czasem to jest trudne.
Staje teraz (pod wpływem tych dyskusji) przede mną wiele pytań i niedomówień.
Ciągle wierzę, że gdybym uwolniła się od  tych  różnych żalów, byłabym zdrowsza.
Boję sie też, że  w mojej podświadomości jest ich więcej niż tych uświadomionych. Przychodzą mi na myśl jako takie  wstrętne, podstępne robaki, które toczą moją podświadomość, a to z kolei materializuje się jako różne psychosomatyczne choroby.
Dlatego od lat szukam literatury na te tematy. A to, co znalazłam - czytałam wielokrotnie z uwagą.
Napiszcie mi, co o tym myślicie?

Leszek #10 dnia: Lipca 04, 2005, 01:14:12

  • Gość
Przebaczanie, wybaczanie, to tylko nazewnictwo pewnych procesów. Jeden jest usprawiedliwianiem-jakby czymś sztucznym, drugi spotkaniem się z konkretnymi emocjami, wspomnieniami. Pierwszy myślę, że najczęściej prowadzi do tłumienia, drugi do uleczenia. Myślę, że jednym z głównych wrogów wybaczania,jak i duchowego rozwoju jest intelektualizowanie. Po prostu-doświadczać swoich emocji-co może w zależności od człowieka nie być łatwe. Pozdzdrawiam

Offline Grzegorz #11 dnia: Lipca 04, 2005, 01:15:07

  • Praktyk
  • *
  • Wiadomości: 7
Cytat: Agnieszka
Nadal nie jestem przekonana, czy rzeczywiście jest taka duża różnica między wybaczaniem a przebaczaniem.

Nie jesteś przekonana Agnieszko, bo nie możesz być, bez własnego doświadczenia.
Do tej pory przez lata przekonywałaś się, jak to jest z przebaczaniem. Czytałaś o przebaczaniu i przebaczałaś wiele razy i efekty miałaś odpowiednie do tego, co faktycznie robiłaś.

Z tego co na tym Forum napisałaś wynika, że tutaj pierwszy raz przeczytałaś-dowiedziałaś się, że jest jeszcze wybaczanie i na czym polega. I zakładam, że wybaczanie znasz tylko z teorii, z wypowiedzi osób, które doświadczyły już tego procesu. I nie miałaś jeszcze okazji przekonać się, jak to jest i czy faktycznie działa.

Kiedyś byłem w podobnej sytuacji, co Ty. Zrobić coś, czego nie znam, pierwszy raz, wbrew własnym przekonaniom. Zaufać innym ludziom, którzy mówią: "można inaczej i to działa! Śmiało!"
I wiesz, choć było "ciężko" - warto było. Sam się przekonałem, że działa i różnica jest ogromna!

I jeszcze jedno. Wątpię, czy ktokolwiek na tym Forum miał zamiar przekonywać Cię o czymkolwiek. Sam obserwowałem Twoje poczynania i zadawałem sobie tylko jedno pytanie: Czy Agnieszka  zdoła zaufać życiu, pomimo wszystko?
v.Yellow v.Blue v.Wizard

Offline Agnieszka #12 dnia: Lipca 04, 2005, 01:16:07

  • Wiadomości: 19
Późno odpowiadam, bo chyba masz rację, Wizard. Jestem wciąż gdzieś na początku drogi. Zagubiona i niepewna. Przeraża mnie to, bo mam już 51 lat. Często przychodzi mi do głowy myśl: "Ile  zdążę  się jeszcze nauczyć w tym życiu?" Czy zdążę? Żebym chociaż miała pieniądze na różne kursy i seminaria, ale nie mam. Chciałabym wiele zmienić w swoim życiu. Nie potrafię. Więc uczepiłam się chociaż tego wybaczania. Życie bez żalów podniosłoby jego komfort. Chociaż to.
Pozdrowienia!

Leszek #13 dnia: Lipca 04, 2005, 01:16:49

  • Gość
Tak jakoś ostanio myślę , że nawet nie jest ważne w jakim się jest miejscu swojej drogi życia - ważne , że się idzie. Nie ważne ile mamy lat - ważne , że serca mamy młode , chęć robienia czegoś , rozwijania się. Są ludzie  , którzy już tak daleko zaszli , że przed sobą nie mają już nic...Sa ludzie , którzy nie dowiedzą się niczego , bo już wszystko wiedzą.Są ludzie , którzy za życia umarli , bo przeżyli już wszystko.Pozdrawiam

Cordis #14 dnia: Lipca 04, 2005, 01:17:46

  • Gość
Cytat: Agnieszka
Jestem wciąż gdzieś na początku drogi. Zagubiona i niepewna. Przeraża mnie to, bo mam już 51 lat.

Agnieszko, a któż z nas nie jest na początku drogi?!  :lol:
Codziennie budzę się rano "zagubina i niepewna", bo zaczynam nowy kawałek drogi. Zupełnie nieznany, nieoswojony.  :?
To, że chce Ci się pytać, szukać daje nadzieję , że znajdziesz.
Leszek pięknie to ujął, że tylko ci, co nie wiedzą, mają jeszcze szansę się dowiedzieć.
Ja z utęsknieniem czekam 50-tych urodzin. A zostało mi jeszcze kilka latek.
To musi być fascynujące patrzeć na życie z perspektywy połowy wieku!!!  :lol:
Trzymam  /bok/ za Twoje poszukiwania.
Pozdrawiam
Cordis