Nakręcam się, czasem bardziej, czasem mniej. Chodzi o to, żeeee...
Od jakiegoś czasu uświadamia mi się bardzo ważny mechanizm, obecny w moim życiu od dawna i znacząco mający na nie wpływ, niekoniecznie pozytytwny.
To, co się dzieje, łącznie z nakręcaniem, to wypełnianie listy - to przygotowywanie się do zmiany. Ofiara losu nie chce być nią dłużej. Ot co...
I wcale nie jest mi przyjemnie przechodzić przez te procesy, nie lubię nawet oddychać. Jest to dla mnie takie zło konieczne, które musze przejść, jeśli chcę, aby było lepiej. Najchętniej byłabym już za, albo, żeby przeszło to bez udziału mojej świadomości.
Dlatego nie chcę sie teraz odprężać. Bo byłoby to tłumieniem i odwracaniem uwagi od tego co jest. Chcę być uważna w tym, co się dzieje, by móc wyrzucić tego świństwa jak najwięcej, i w przyszłości nie musieć wizualizować wodospadów po to, by zaznać spokoju:)) Wolę je zresztą widzieć na żywo:) A jak tak człowiek chodzi i chodzi koło czegoś, to w końcu albo wpadnie w obsesje, albo znajdzie odpowiedź:)