Autor Wątek: Proces  (Przeczytany 16491 razy)

Offline Zbyszek #15 dnia: Stycznia 05, 2009, 14:28:41

  • Praktyk
  • *
  • Wiadomości: 18
fragment książki "Radykalne wybaczanie" rozdział 10 Misja "Wybaczanie"
     
Cytuj
   " Klucz do zrozumienia jej siły jako istoty ludzkiej leży w archetypie zranionego uzdrowiciela, który mówi nam, że nasze rany są naszą siłą, gdyż budzą w nas moc uzdrawiania zarówno siebie, jak i innych. Wszyscy jesteśmy zranionymi uzdrowicielami, ale nie zdajemy sobie z tego sprawy. Ukrywając swoje sprawy przed innymi, odmawiamy uleczenia nie tylko siebie, ale także niezliczonej rzeszy innych ludzi. Powściągliwość to straszny sposób powstrzymywania miłości, który niszczy serce i duszę"
   
       Klucz do zrozumienia siły miłości jako istoty ludzkiej jest w wybaczaniu. Tylko i wyłącznie dzięki treningom wybaczania i stawaniem się wybaczającym otwiera mi się serce gdy czytam takie teksty i piszę co wtedy czuję.
Może to tylko radość z tego, że mi się wydaje, że to rozumiem, jednak wiem i jestem przekonany że to jest moje.
Cytowany tekst dodał mi wiary i entuzjazmu w procesie stawania się wybaczającym. Są takie wybaczenia na które mnie nie stać. Podejmuje się go a ono znika cząstkowo, pozostawiając dalej ranę. Podłączam do tego wieczorne wybaczanie, a teraz jeszcze się modle za Tą osobę i cieszę się że to moja rana i że ja się nią opiekuję.
   Pamiętam jak się cieszyłem gdy poczułem że tą ranę mam, gdy poczułem w sercu /serducho/    Teraz i wiem i czuje :)
     Wybaczam wiele razy nie dlatego, że nieskutecznie, dlatego, że jedno wybaczone odsłania następne, niewidoczne dla mnie przed procesem wybaczenia.
To czego się wypieram to też ja.

Offline Zbyszek #16 dnia: Lipca 03, 2010, 17:26:06

  • Praktyk
  • *
  • Wiadomości: 18
Proces stawania się osobą wybaczającą jest dla mnie uzdrawieniem swojego ciała. Po treningu wybaczania i wykonaniu czwartego kroku, mam wrażenie nowego kształtu siebie. Wiem, że ulega on później zarastaniu, wskutek zaniedbań. Jednak doświadczam też tego, że nie okleja tego kształtu już takie byle co jak wcześniej, bo u mnie powstaje nowa jakość od wewnątrz. Byle co spływa i jest spłukiwane. Dla mnie jest to proces rozwoju duchowego i świadomości. Moja świadomość dostaje wiele informacji dzięki wybaczaniu, których nie była by w stanie przyjąć przed. To co teraz piszę, mogę zobrazować niedawnym wydarzeniem z mojego życia. Zabrałem publicznie głos na spotkaniu, gdzie krytykowano moje wykonywanie powierzonych mi obowiązków i jeszcze dwóch kolegów. Czułem się pewnie i opanowany, jednak w trakcie wypowiedzi moja warga robiła mi przykurcze, oddech się spłycał i gdy to zauważyłem moja świadomość miała kłopoty z koncentracją. Po wypowiedzi byłem zadowolony. Wydawało mi się że ładnie mi to wyszło i bez emocji. Jednak komentarze osób postronnych były zastanawiające. Jednogłośnie orzekli, że tak zdenerwowanego to mnie jeszcze nie widzieli. Zdziwiło mnie to i pierwsze co przyszło mi na myśl to umiejętność wyrażania złości. Myślałem że przerobiłem złość lecz okazało się że to tylko wiadomości. Wyrażanie złości w momencie gdy ona dotyka to jest komplet do wiedzy jaką teraz posiadam i wiem że ta praktyka jest mi bliska z codziennego wybaczania. Z codziennym wybaczeniem mam b.duży problem. Poczucie zachowania zemsty jest wieksze od miłego poczucia się po próbie wybaczenia wieczornego. Do tej pory myślałem że jeśli wiem to wystarczy, ciało dało mi poczuć inaczej. Jestem szczęśliwy że poczułem to, jak reaguje ciało, cieszę się ze umiem już to poczuć i że staram się wspólpracować z moim ciałem. Droga przez wybaczanie jest trudna, decyzja też jest trudna ale wybór czyni mnie szczęśliwszym /kwiatek/
  Teraz mam zamiar wyrażać złość w momencie kiedy ją poczuję i zauważać kiedy się powstrzymałem by to zrobić.
To czego się wypieram to też ja.